czwartek, 6 kwietnia 2017

fly, lady!

[nie mam do siebie siły, zaczęłam pisać tego posta tydzień temu! Wrrrrrrrrrrrrrrrrrr!!!]


Pod wpływem Nony (znów czytam jej blog od początku;) podczytuję różne amerykańskie wynalazki.

Bycie fleją - bo, powiedzmy sobie szczerze, tym właśnie jestem - nie jest moim największym życiowym problemem. Nie jest przyczyną czegoś, tylko skutkiem. Dlatego moje "babysteps" jak nazywa to FlyLady niekoniecznie będą dotyczyły kwestii "gospodarczych". To, co mnie urzekło w jej systemie, to idea "autopilota" - wykonywanie drobnych obowiązków praktycznie nieświadomie, odruchowo. Biorąc pod uwagę typowe dla depresantów trudności z podjęciem jakiejkolwiek decyzji jestem zachwycona tym pomysłem, choć wydaje mi się nierealny - w moim przypadku :( Ale może nadszedł czas na uwierzenie w 6 niemożliwych rzeczy jeszcze przed śniadaniem?

Zadanie na kwiecień (ponoć wykształcenie przyzwyczajenia wymaga co najmniej 3 tygodni) to... wieczorne mycie zębów. Tak, coś absolutnie oczywistego dla normalnych ludzi. Dla mnie nie - często mam "złe noce", jestem zmęczona, obolała, nie mogę znieść dotyku szczoteczki...
Jak dotąd zaliczyłam dwie porażki, nie jest źle :) Zamierzam pisać o tym codziennie - przecież i tak ten blog jest śmiertelnie nudny, n'est-ce pas? :P

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz