środa, 19 kwietnia 2017

2 razy umyte, reszta wieczorów do kitu.

Zmniejszyło mi się stado w Wielką Sobotę, nie miałam sił wchodzić do netu. Przez ostatnie 2 miesiące ubyło mi szczurów o połowę, padł jeden chomik i przybyły 3 myszy, z których jedna zaraz zaginęła.

Trzymam się. Ledwo, ledwo.

środa, 12 kwietnia 2017

przedświątecznie

Ostatniej nocy nie umyłam zębów. Może dlatego, że "noc" skończyła się ok. ósmej rano i nie miałam ochoty na poranną herbatę o smaku pasty do zębów (fuj!).

Mam nadzieję, że dotrę dziś do spowiedzi i spędzę wieczór na sprzątaniu (łazienki, bo środa) - najbardziej pokutne zajęcie, jakie znam ;)

Triduum Paschalne planuję spędzić głównie w domu, głównie sprzątając. Często słyszy się w kościele, że przygotowanie do świąt to nie sprzątanie domu "na błysk". Słusznie. Ale jeśli ktoś ma w domu - od wielu, wielu lat! - dziki chlew, czuje potrzebę wyszorowania kilku kątów. Albo chociaż jednego. Choć trochę.

Chciałabym kiedyś móc przeżywać Wielkanoc "czysto duchowo"... Na razie jednak jest, cóż, brudno. I muszę jakoś to przeżyć. Jeszcze jeden raz.

PS.Z atrakcji - przedwczoraj uciekła mi młoda mysz i nie mogę jej złapać :(

PPS.Dostałam dwie kartki świąteczne (jedną zupełnie niespodziewaną) z "wkładką". Jestem... no nie wiem, wzruszona pewnie. Za wiele otrzymuję, za wiele. Ale jestem b.wdzięczna.

wtorek, 11 kwietnia 2017

-

2 x umyte. W okolicach wschodu słońca, ale jednak.

niedziela, 9 kwietnia 2017

dobrze wykorzystany bilet

W piątek wieczorem kupiłam bilet weekendowy - kosztuje mniej niż 2 dobowe, a jest ważny dłużej: 2 razy byłam z gryzoniami u weta na Woli, 2 razy u podopiecznej na Saskiej Kępie (niby blisko, ale pieszo idę prawie 3 kwadranse), a dziś pojechałam po myszy do Ursusa.

Mała rzecz, a cieszy.

PS.Umyte ;)

sobota, 8 kwietnia 2017

:)

Umyte. Wyszorowana.

PS.Do tej pory tylko wydawało mi się, że piszę krótkie posty :P

piątek, 7 kwietnia 2017

słodki smak zwycięstwa :)

Nie, nie chodzi o to, że mogę odptaszkować wieczorne (jeśli przyjąć, że istnieje czwarta wieczorem;) mycie zębów.

Chociaż mogę :)

Przeprałam też trochę bielizny, sprzątnęłam podłogę w kuchni, podsypałam ziemi palmie i wrzuciłam trochę postów tu i tam. I odrobinę sprzątnęłam. Dziś sprzątnęłam więcej i mam nadzieję wyszorować podłogę (dość mi słabo, ale może się uda).

Chodzi jednak o coś zupełnie innego. Innym amerykańskim blogiem, do którego zaglądam jest strona Taylor Flanery - przeglądałam ostatnio kalendarz odgracania domu. Zgodnie z nim w zeszłym roku (choć nie upieram się, że w terminie) doprowadziłam do porządku szufladę ze sztućcami.

Otóż... nadal jest w porządku :D Jak również "junk drawer" dwie szafki dalej. A zatem DA SIĘ utrzymać pewną pozytywną zmianę! :D :D :D

czwartek, 6 kwietnia 2017

fly, lady!

[nie mam do siebie siły, zaczęłam pisać tego posta tydzień temu! Wrrrrrrrrrrrrrrrrrr!!!]


Pod wpływem Nony (znów czytam jej blog od początku;) podczytuję różne amerykańskie wynalazki.

Bycie fleją - bo, powiedzmy sobie szczerze, tym właśnie jestem - nie jest moim największym życiowym problemem. Nie jest przyczyną czegoś, tylko skutkiem. Dlatego moje "babysteps" jak nazywa to FlyLady niekoniecznie będą dotyczyły kwestii "gospodarczych". To, co mnie urzekło w jej systemie, to idea "autopilota" - wykonywanie drobnych obowiązków praktycznie nieświadomie, odruchowo. Biorąc pod uwagę typowe dla depresantów trudności z podjęciem jakiejkolwiek decyzji jestem zachwycona tym pomysłem, choć wydaje mi się nierealny - w moim przypadku :( Ale może nadszedł czas na uwierzenie w 6 niemożliwych rzeczy jeszcze przed śniadaniem?

Zadanie na kwiecień (ponoć wykształcenie przyzwyczajenia wymaga co najmniej 3 tygodni) to... wieczorne mycie zębów. Tak, coś absolutnie oczywistego dla normalnych ludzi. Dla mnie nie - często mam "złe noce", jestem zmęczona, obolała, nie mogę znieść dotyku szczoteczki...
Jak dotąd zaliczyłam dwie porażki, nie jest źle :) Zamierzam pisać o tym codziennie - przecież i tak ten blog jest śmiertelnie nudny, n'est-ce pas? :P