poniedziałek, 30 września 2013

"Zakazana psychologia" - kilka cytatów

Autor, Tomasz Witkowski, jest doktorem psychologii. I pisze tak (pogrubienia moje):

"Rozpoczynałem swoje studia z wiarą, że psychologia potrafi wiele rzeczy wyjaśnić. Wielokrotnie wiara ta była poddawana ogromnej próbie przez hochsztaplerów różnej maści... Dzisiaj nierzadko wstydzę się tego, że jestem psychologiem. Wstydzę się, ponieważ przedstawiciele mojego zawodu na całym świecie nadużywają swojej pozycji, a zarzuty stawiane badaniom psychologicznym lub terapiom, z jakimi często się spotykam, muszę uznać za słuszne i spuścić ze wstydem głowę. Nie chcę przez całe życie czuć się jak członek grupy oszustów i naciągaczy, a niejednokrotnie przynależność do tej grupy zawodowej do tego się sprowadza."

"jeśli możesz, omijaj terapeutów szerokim łukiem. Powodów jest naprawdę wiele.(...)
Pierwszy powód mojej nieufności tkwi już w sformułowaniu terapii i jej naturze. [psychoterapia polega na pomaganiu] ludziom w modyfikowaniu osobistych cech, takich jak uczucia, wartości*, postawy i zachowania, które są oceniane jako nieprzystosowawcze."
"Rozmarzywszy się nieco, załóżmy, że znaleźliśmy terapeutę, którego system wartości jest zgodny z naszym własnym i zdecydowaliśmy się rozpocząć terapię. Czy coś jeszcze może nam grozić? Niestety tak. (...) uzależnienie od terapii (...)brak medycznego przygotowania terapeutów (...) nierzadkie są sytuacje, kiedy terapia przynosi negatywne skutki i znaczne pogorszenie stanu pacjenta (...) Pacjent udający się na terapię ma również dość duże szanse(...), że będzie molestowany seksualnie"

[nie da się ukryć, miałam szczęście, bo nie ucierpiałam na psychoterapii;) Tyle, że nic nie pomogła]

NAPRAWDĘ POLECAM TĘ KSIĄŻKĘ!




sobota, 28 września 2013

gorzej i gorzej

Jestem coraz bardziej nieżywa, śpię w dzień, w nocy i pomiędzy, w domu entropia wzrasta wykładniczo, lada dzień będę się bała wejść do kuchni;)

A z pozytywów: przeczytałam "Zakazaną psychologię" T.Witkowskiego - mowy nie ma, żebym wróciła do psychoterapii! (więcej napiszę następnym razem).

czwartek, 26 września 2013

higiena

A raczej jej brak.
Biorąc pod uwagę moją dziecięcą nerwicę natręctw (mycie rąk) i późniejszą "obsesję" (mycie włosów), stan obecny jest wręcz śmieszny. Dobrze, że sama mieszkam, bo trudno by było ze mną wytrzymać;)
Tyle energii potrzeba do mycia, a przeważnie ledwie jest siła by wstać z łóżka. No i to wieczne nieplanowane zasypianie... Potem człowiek się budzi i zastanawia, po co właściwie...

wtorek, 17 września 2013

:(

Pogoda na długie spacery + brak czasu (zawiniony) = źle

niedziela, 15 września 2013

...

To wszystko nie ma sensu...

czwartek, 5 września 2013

wypłakać się muszę

Nie zwykłam płakać, naprawdę, ale.. Alternatywą byłoby powieszenie się, przynajmniej honorowe.
Dlaczego jestem tak głupia? Przecież było oczywiste, że nie dam rady.
Dostałam tłumaczenie ze słuchu, mój komputer nie otwiera mp4, trzeba to zrobić online, a połączenie siada co chwila. Może zresztą całkiem wysiąść, od dwu miesięcy nie płaciłam rachunków. Klawiatura - jak zwykle - się nie słucha. No i ja - totalna beznadzieja.

Śmierci!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!

poniedziałek, 2 września 2013

cytacik na pociechę


"Osoby leniwej nie boli jej lenistwo, pesymista żyje w zgodzie ze swoim pesymizmem. Dystymik tymczasem ma ciągłe wrażenie, że to nie jest jego świat, że pesymizm spłynął na niego nieuczciwie, a każdy nieprzepracowany dzień jest stratą i chciałby żyć inaczej, ale... nie może tego zrobić. Pomimo ukrytej ambicji, jego plany życiowe nie istnieją, a życie towarzyskie i zawodowe - jeżeli w ogóle jakieś jest - się nie układa.

Nierozpoznana i nieleczona dystymia może trwać przez całe życie i kształtować rzeczywistość chorego oraz jego najbliższych. Tak naprawdę człowiek z czasem przyzwyczaja się, smutek, brak motywacji i chęci wydają mu się już czymś normalnym, częścią jego osobowości - sporadycznie używana nazwa "depresyjne zaburzenie osobowości" doskonale obrazuje ten stan."

Źródło

różnica między R i S

Uważam, że jest ogromna.

Myśli "rezygnacyjne" - to najzwyklejsze pragnienie śmierci, naturalne jak głód czy potrzeba snu. Czy są tacy, którzy ich nie mają?

Myśli samobójcze sensu stricto miewam rzadko. Chciałabym wierzyć, że powodem tego jest wiara i przyzwoitość, ale chyba raczej tchórzostwo. Jeszcze jako dziecko doświadczyłam, że niełatwo krzywdzić siebie celowo. Instynkt samozachowawczy?

Jeśli ktoś mógłby westchnąć za mnie, o koniec, byłabym wdzięczna.