piątek, 4 lipca 2014

po staremu...

Kolejny zły dzień, po kolejnej złej nocy.

"Zła" nie oznacza "nieprzespana", a "zły" - "dzień strasznego bólu", o nie.

Rzeczywistość jest gorsza. Znowu zasnęłam przed czasem, zanim umyłam zęby i resztę, przed zakończeniem Różańca, którego sama się podjęłam... Tym razem za to, wyjątkowo, przynajmniej wyprowadziłam psy.

A dzisiaj? Cóż, nie zrobiłam niczego, co usprawiedliwiałoby moje istnienie. Trwam w brudzie, bawię się kompem, nie wyszłam po zakupy na kredyt (mimo, że jestem spragniona owoców), nie poszłam do kościoła (pierwszy piątek miesiąca)...

Obawiam się, że jestem przypadkiem beznadziejnym...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz