Takie sobie ukułam określenie na moje usposobienie, samopoczucie, czy jak to tam nazwać.
Depresanci nie mają obowiązku być nieszczęśliwymi (aczkolwiek z drugiej strony, SP podważa diagnozę;). Tylko to szczęście jest trochę kulawe. Dziecko w brzuchu ma wszystko, czego mu potrzeba, ale wcześniej czy później musi wyjść. Nie ma zmiłuj się...
Ze mną też (niemal) wszystko jest w porządku, dopóki nie muszę wyjść z domu, zrobić zakupów, zarobić na zakupy, znaleźć pracy... Być może trafienie szóstki w totka pomogło by na wszystko:))) A może nie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz