poniedziałek, 29 lutego 2016

zaginął dziadek :(

Lubię orzechy.

Włoskie, laskowe i każde inne (przynajmniej każde, których próbowałam, pekanów chyba jeszcze nie).

Jak powszechnie(?) wiadomo, najzdrowsze są takie w skorupkach, bo żadne świństwo (szkodniki magazynowe, dziwne chemikalia) się do nich nie dostanie. Jesienią raz czy dwa kupiłam trochę orzechów włoskich u znajomej sadowniczki. Raz czy dwa je komuś oddałam. Przed Bożym Narodzeniem dostałam ze dwie garstki od sąsiadki... wciąż leżą w kącie.

W jakichś tajemniczych okolicznościach wsiąkł dziadek do orzechów. Nie widziałam go od co najmniej 3 miesięcy. Szuflady przeszukane, zajrzałam nawet za szafkę (czyn wymagający sporo siły fizycznej, bystrego wzroku i mnóstwo odwagi). Diabeł ogonem nakrył.

Zmywam właściwie codziennie, czasem więcej niż raz. Moja suszarka ma dwa "kubki" na sztućce, jeden od 30 lat używany do przechowywania trzepaczki, szczotki do butelek i innych dziwnych utensyliów. Właśnie odkryłam, że zaszył się wśród nich i dziadek... ;)

niedziela, 28 lutego 2016

coś dobrego na niedzielę

Dzięki mojej kochanej Nony odkryłam fajną stronę: http://freerice.com/ Można podszkolić się w angielskim czy łacinie, odświeżyć wiedzę geograficzną lub... tabliczkę mnożenia i wspomóc głodujących (podobno; mam nadzieję, że naprawdę).

Jedna poprawna odpowiedź w quizie = 10 ziarenek ryżu dla potrzebujących. Nie brzmi zbyt zachęcająco, ale gra niesamowicie wciąga - po kilku dniach zabawy od niechcenia uzbierałam 68160. Myślę, że to już kilka dobrych łyżek ;)

Podawajcie dalej, drodzy nieistniejący Czytelnicy!

terror-horror-marmelada

Czas wyjść z psami.

Zakładam obrożę i smycz Pierwszemu, zamknąwszy wcześniej Drugiego, bo 3 grzyby w barszcz to za dużo. Sucz siusia z przejęcia, więc jej nie ubieram, tylko wychodzę z Pierwszym. Okazuje się, że winda nie działa. Idziemy drugą klatką, a wracamy pieszo, ponieważ po remoncie nie mam kodu do drzwi.

Dziesiąte piętro.

Zostawiam w domu Pierwszego, zabieram Drugiego, Sucz i śrubokręt. Drugi odmawia współpracy na schodach (dwa piętra w górę do przejścia na drugą klatkę). Odstawiam go do domu i przechodzę z Suczą i śrubokrętem. Na dole wyciągam śrubokręt, niestety, śruby utrzymujące klamkę w miejscu mają łebki jak kajzerki, a śrubokręt wzięłam płaski :(

Nic to, zgarniam wycieraczkę i blokuję drzwi. Sucz odmawia współpracy w kwestii wydalniczej, oddalamy się trochę od bloku. Po powrocie odkrywam, że ktoś domknął drzwi :(

Rozważam ciche wybicie szyby...

Beznadziejnie próbuję raz jeszcze starego kodu... Działa! Poprzednim razem się pomyliłam, powinno być 260-4002 :D

Triumfalne wejście dwu smoczyc :D

piątek, 26 lutego 2016

walka z nie-chce-misiem

Przyszedł mi do głowy fajny trik (już sprawdziłam w praktyce, jest skuteczny) na nastrój "nie chcę sprzątać, chcę owinąć się kocem i zapaść w niebyt czy inne fantazje".
Powiedziałam sobie: "no dobrze, ale najpierw zmyję naczynia, żeby ogrzały mi się ręce" (trochę u nas chłodno).

No i zmyłam. Zamiotłam. Schowałam. Wyrzuciłam. Posegregowałam.

Przypuszczam, że działa to tylko na lubiących zmywać ;)

e:korekta

czwartek, 25 lutego 2016

nie będę bezrobotna :P

Właśnie przeczytałam, jakie papierki należy dostarczyć do Urzędu Pracy.

osoba, która uzyskała absolutorium, lecz nie obroniła pracy dyplomowej oraz nie ma wyznaczonego terminu ewentualnej obrony, powinna do rejestracji dostarczyć zaświadczenie z uczelni o uzyskaniu absolutorium z informacją o niewyznaczonym terminie obrony pracy

Ha, ha.


wszystkie świadectwa pracy, zaświadczenia o okresach wykonywania innej pracy zarobkowej /umowa agencyjna, umowa zlecenie, umowa o dzieło oraz wszystkie inne dokumenty niezbędne do ustalenia ewentualnych uprawnień – oryginały


He, he.

Pracowałam w życiu legalnie w pięciu miejscach (chyba, że o czymś nie pamiętam). Na etat (no dobrze, pół), umowę-zlecenie, umowę o dzieło - lubię urozmaicenie. Nie mam siły biegać po byłych pracodawcach. Kiepsko się czuję ostatnio (fizycznie, chyba kardiologicznie). Za tydzień mam randkę z dr R. Miałam nadzieję być ubezpieczona :( Może jednak czas podjąć "męską decyzję"?

niedziela, 21 lutego 2016

radzę sobie?

Kontynuuję czytanie bloga Dany White. Zapewne mogłabym spędzić czas pożyteczniej, np. sprzątając ;) I w (małych) przerwach tak robiłam. Pies, który przybył do nas pół roku temu i musiał gonić ogon w przedpokoju, wreszcie może oddawać się ukochanej rozrywce w pokoju zwanym szumnie "dużym". A zakręt korytarza, od kilku LAT tarasowany przez kolejne pokolenia kartonowych pudeł znienacka odzyskał przyrodzoną szerokość.

Tuż przed tą niedzielą przez godzinę zamiatałam, zmywałam, porządkowałam i czyściłam.

Dom wciąż wygląda jak wyjątkowo zaniedbany chlew.

Ale jest odrobinę lepiej :)

Odrobinę lepiej to lepiej, nawet jeśli tylko odrobinę.

I tego będę się trzymać :)

środa, 17 lutego 2016

diagnoza?

Przeżywam "kryzys diagnostyczny". Tzn. znowu podejrzewam, że źle mnie zdiagnozowano, jestem całkiem zdrowa i odczepcie się ode mnie.

Niemniej jednak jestem doświadczoną domniemaną dystymiczką (w skrócie DDD) i nie odstawiam leków. O. A przynajmniej jeszcze nie. Dziś, w każdym razie, wzięłam.

Następna wizyta u dr R. drugiego marca, muszę wziąć ze sobą jakąś kartkę cy cóś. I zapytać o diagnozę ZA (ostatnio rozmawiałam ze znajomym przez telefon, umówiliśmy się na spotkanie, a po dwu minutach wysłałam SMS-a z pytaniem: gdzie i kiedy się widzimy?).


Wiem, że potrzebuję rutyny, ale na wiedzy się kończy. Potrzebuję pracy (w tym roku zarobiłam 230 zł, z czego 150 dostałam od owego znajomego 2 dni temu - jest cokolwiek dramatycznie), ale nie mam na nią siły. Potrzebuję się umyć (znów chodzę i śpię w tych samych łachach od kilku dni), ale j.w.






Czasami samotność nie jest błogosławieństwem. Czasami chciałabym porozmawiać. Rzadko. Ale się zdarza.

wtorek, 16 lutego 2016

no cóż...

Leżenie pod trzema psami to najprzyjemniejszy sposób spędzania czasu. Furda sprzątanie! :P

piątek, 12 lutego 2016

Wielki Post

Jakiż to rozsądny wynalazek :)

Odstawiłam fejsa (skrabelek to jeden z moich dwu nałogów). Ograniczyłam moje ukochane forum do niedziel (drugi). Mięsa nie jem już od dwu tygodni (fachowo: od Sześćdziesiątnicy), zmniejszyłam też liczbę i obfitość posiłków (powiedzmy sobie szczerze, brak kasy MIAŁ na to wpływ).

Sprzątam.

Mam więcej czasu na modlitwę i czytanie.

Widzę światełko w tunelu... No, jak na razie przez lornetkę ;)