2 razy umyte, reszta wieczorów do kitu.
Zmniejszyło mi się stado w Wielką Sobotę, nie miałam sił wchodzić do netu. Przez ostatnie 2 miesiące ubyło mi szczurów o połowę, padł jeden chomik i przybyły 3 myszy, z których jedna zaraz zaginęła.
Trzymam się. Ledwo, ledwo.
środa, 19 kwietnia 2017
środa, 12 kwietnia 2017
przedświątecznie
Ostatniej nocy nie umyłam zębów. Może dlatego, że "noc" skończyła się ok. ósmej rano i nie miałam ochoty na poranną herbatę o smaku pasty do zębów (fuj!).
Mam nadzieję, że dotrę dziś do spowiedzi i spędzę wieczór na sprzątaniu (łazienki, bo środa) - najbardziej pokutne zajęcie, jakie znam ;)
Triduum Paschalne planuję spędzić głównie w domu, głównie sprzątając. Często słyszy się w kościele, że przygotowanie do świąt to nie sprzątanie domu "na błysk". Słusznie. Ale jeśli ktoś ma w domu - od wielu, wielu lat! - dziki chlew, czuje potrzebę wyszorowania kilku kątów. Albo chociaż jednego. Choć trochę.
Chciałabym kiedyś móc przeżywać Wielkanoc "czysto duchowo"... Na razie jednak jest, cóż, brudno. I muszę jakoś to przeżyć. Jeszcze jeden raz.
PS.Z atrakcji - przedwczoraj uciekła mi młoda mysz i nie mogę jej złapać :(
PPS.Dostałam dwie kartki świąteczne (jedną zupełnie niespodziewaną) z "wkładką". Jestem... no nie wiem, wzruszona pewnie. Za wiele otrzymuję, za wiele. Ale jestem b.wdzięczna.
Mam nadzieję, że dotrę dziś do spowiedzi i spędzę wieczór na sprzątaniu (łazienki, bo środa) - najbardziej pokutne zajęcie, jakie znam ;)
Triduum Paschalne planuję spędzić głównie w domu, głównie sprzątając. Często słyszy się w kościele, że przygotowanie do świąt to nie sprzątanie domu "na błysk". Słusznie. Ale jeśli ktoś ma w domu - od wielu, wielu lat! - dziki chlew, czuje potrzebę wyszorowania kilku kątów. Albo chociaż jednego. Choć trochę.
Chciałabym kiedyś móc przeżywać Wielkanoc "czysto duchowo"... Na razie jednak jest, cóż, brudno. I muszę jakoś to przeżyć. Jeszcze jeden raz.
PS.Z atrakcji - przedwczoraj uciekła mi młoda mysz i nie mogę jej złapać :(
PPS.Dostałam dwie kartki świąteczne (jedną zupełnie niespodziewaną) z "wkładką". Jestem... no nie wiem, wzruszona pewnie. Za wiele otrzymuję, za wiele. Ale jestem b.wdzięczna.
wtorek, 11 kwietnia 2017
niedziela, 9 kwietnia 2017
dobrze wykorzystany bilet
W piątek wieczorem kupiłam bilet weekendowy - kosztuje mniej niż 2 dobowe, a jest ważny dłużej: 2 razy byłam z gryzoniami u weta na Woli, 2 razy u podopiecznej na Saskiej Kępie (niby blisko, ale pieszo idę prawie 3 kwadranse), a dziś pojechałam po myszy do Ursusa.
Mała rzecz, a cieszy.
PS.Umyte ;)
Mała rzecz, a cieszy.
PS.Umyte ;)
sobota, 8 kwietnia 2017
piątek, 7 kwietnia 2017
słodki smak zwycięstwa :)
Nie, nie chodzi o to, że mogę odptaszkować wieczorne (jeśli przyjąć, że istnieje czwarta wieczorem;) mycie zębów.
Chociaż mogę :)
Przeprałam też trochę bielizny, sprzątnęłam podłogę w kuchni, podsypałam ziemi palmie i wrzuciłam trochę postów tu i tam. I odrobinę sprzątnęłam. Dziś sprzątnęłam więcej i mam nadzieję wyszorować podłogę (dość mi słabo, ale może się uda).
Chodzi jednak o coś zupełnie innego. Innym amerykańskim blogiem, do którego zaglądam jest strona Taylor Flanery - przeglądałam ostatnio kalendarz odgracania domu. Zgodnie z nim w zeszłym roku (choć nie upieram się, że w terminie) doprowadziłam do porządku szufladę ze sztućcami.
Otóż... nadal jest w porządku :D Jak również "junk drawer" dwie szafki dalej. A zatem DA SIĘ utrzymać pewną pozytywną zmianę! :D :D :D
Chociaż mogę :)
Przeprałam też trochę bielizny, sprzątnęłam podłogę w kuchni, podsypałam ziemi palmie i wrzuciłam trochę postów tu i tam. I odrobinę sprzątnęłam. Dziś sprzątnęłam więcej i mam nadzieję wyszorować podłogę (dość mi słabo, ale może się uda).
Chodzi jednak o coś zupełnie innego. Innym amerykańskim blogiem, do którego zaglądam jest strona Taylor Flanery - przeglądałam ostatnio kalendarz odgracania domu. Zgodnie z nim w zeszłym roku (choć nie upieram się, że w terminie) doprowadziłam do porządku szufladę ze sztućcami.
Otóż... nadal jest w porządku :D Jak również "junk drawer" dwie szafki dalej. A zatem DA SIĘ utrzymać pewną pozytywną zmianę! :D :D :D
czwartek, 6 kwietnia 2017
fly, lady!
[nie mam do siebie siły, zaczęłam pisać tego posta tydzień temu! Wrrrrrrrrrrrrrrrrrr!!!]
Pod wpływem Nony (znów czytam jej blog od początku;) podczytuję różne amerykańskie wynalazki.
Bycie fleją - bo, powiedzmy sobie szczerze, tym właśnie jestem - nie jest moim największym życiowym problemem. Nie jest przyczyną czegoś, tylko skutkiem. Dlatego moje "babysteps" jak nazywa to FlyLady niekoniecznie będą dotyczyły kwestii "gospodarczych". To, co mnie urzekło w jej systemie, to idea "autopilota" - wykonywanie drobnych obowiązków praktycznie nieświadomie, odruchowo. Biorąc pod uwagę typowe dla depresantów trudności z podjęciem jakiejkolwiek decyzji jestem zachwycona tym pomysłem, choć wydaje mi się nierealny - w moim przypadku :( Ale może nadszedł czas na uwierzenie w 6 niemożliwych rzeczy jeszcze przed śniadaniem?
Zadanie na kwiecień (ponoć wykształcenie przyzwyczajenia wymaga co najmniej 3 tygodni) to... wieczorne mycie zębów. Tak, coś absolutnie oczywistego dla normalnych ludzi. Dla mnie nie - często mam "złe noce", jestem zmęczona, obolała, nie mogę znieść dotyku szczoteczki...
Jak dotąd zaliczyłam dwie porażki, nie jest źle :) Zamierzam pisać o tym codziennie - przecież i tak ten blog jest śmiertelnie nudny, n'est-ce pas? :P
Pod wpływem Nony (znów czytam jej blog od początku;) podczytuję różne amerykańskie wynalazki.
Bycie fleją - bo, powiedzmy sobie szczerze, tym właśnie jestem - nie jest moim największym życiowym problemem. Nie jest przyczyną czegoś, tylko skutkiem. Dlatego moje "babysteps" jak nazywa to FlyLady niekoniecznie będą dotyczyły kwestii "gospodarczych". To, co mnie urzekło w jej systemie, to idea "autopilota" - wykonywanie drobnych obowiązków praktycznie nieświadomie, odruchowo. Biorąc pod uwagę typowe dla depresantów trudności z podjęciem jakiejkolwiek decyzji jestem zachwycona tym pomysłem, choć wydaje mi się nierealny - w moim przypadku :( Ale może nadszedł czas na uwierzenie w 6 niemożliwych rzeczy jeszcze przed śniadaniem?
Zadanie na kwiecień (ponoć wykształcenie przyzwyczajenia wymaga co najmniej 3 tygodni) to... wieczorne mycie zębów. Tak, coś absolutnie oczywistego dla normalnych ludzi. Dla mnie nie - często mam "złe noce", jestem zmęczona, obolała, nie mogę znieść dotyku szczoteczki...
Jak dotąd zaliczyłam dwie porażki, nie jest źle :) Zamierzam pisać o tym codziennie - przecież i tak ten blog jest śmiertelnie nudny, n'est-ce pas? :P
Subskrybuj:
Posty (Atom)