Sytuacja z każdym dniem się pogarsza. Co rozwiążę jeden problem, pojawiają się dwa następne...
Zachorowała moja ulubiona wistarka, Białaczka. Pełza zamiast chodzić i ma śmiesznie skręconą głowę. Byłam z nią u najbliższego weta, dostała antybiotyk (?). Lekarz twierdzi, że ona nie cierpi, zawszeć to jakaś pociecha. W sumie nawet gdyby mnie było stać na szczurzego weta wahałabym się z pojechaniem tam dzisiaj. Wszyscy są daleko, a upał wciąż trwa.
Reszta mojego stada jakoś dycha, ale bardzo się martwię o znajomego psa i kocicę.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz