piątek, 24 czerwca 2016

zwierzątkowo

Jak powszechnie wiadomo, jestem b.przewidująca, sprytna i jeszcze jakaś.

Miałam zamiar wprowadzić zasadę, że ew.chętny do tymczasowania poza tym, co oczywiste, zapewnia dobre pożywienie mojemu stadu - żeby wynagrodzić im czas poświęcony tymczasowiczom (tymczasowanie za pieniądze jest be i fuj, ale za karmę może być;)

W nocy przyjechała do mnie sucz ze szczeniakami. Póki co, "objadają" moje psy...

***

Wczoraj wygrzebałam najostatniejsze, pamiątkowe 5 dolarów kanadyjskich. Najpierw poszłam do biletomatu na przystanku koło domu, żeby sprawdzić, czy nie zostało mi coś na karcie, ale był zepsuty, przyjmował tylko gotówkę. Poszłam do kantoru i do następnego przystanku - automat się zawiesił. Z warkotem poszłam jeszcze dalej - zepsuty, przyjmuje jedynie karty, a na karcie nic nie mam. Wróciłam do domu nieżywa, a moja szczurzyca jest wciąż sierotą :(

***

Sieroctwo bardzo szczury frustruje - przedwczoraj zamordowała mysz!!! Zdekapitowała ją i pożarła głowę, mimo że jest weganką. Skutek: nie dość, że potrzebuję towarzystwa dla pojedynczej szczurzycy, to i dla pojedynczej myszy :P

***

Chyba czas zacząć pisać bloga zwierzątkowego ;)

poniedziałek, 20 czerwca 2016

troszkę niefajnie :(

Tak jakby mi się pogarsza. B.odczuwam potrzebę Asyst.ON, ale obecnie nie mam ani orzeczenia, ani pieniędzy, więc mogę sobie pofiukać.
Potrzebuję wsparcia. Nie mam na nie szansy. Rozważam stworzenie "imaginary asistant", ale mam lęki i moczenia nocne, że nie skończy się to dobrze :-S

czwartek, 16 czerwca 2016

a co tam!

Znowu zaspałam i nie poszłam do mojej lekarki :( Ale nie martwię się przesadnie, w końcu i tak nie biorę leków :P Na badanie krwi jest chyba za wcześnie. Więc luzik. Muszę tylko jutro do niej zadzwonić, żeby nie myślała, że nie żyję :)

wtorek, 14 czerwca 2016

oops, I didn't do it again!

[nie dość, że żaden słodki ciężar na mnie nie leży, wreszcie dorobiłam się myszy; komputerowej;)]

Od jakiegoś czasu chodzi po mnie post o wdzięcznym tytule "konie i psy". Właściwie już zaczęłam go pisać, kiedy okazało się, że trochę na niego za wcześnie :P

Dawno, dawno temu, kiedy zaczynałam blogowanie pisałam o książce M.E.Copeland "Jak wygrać z depresją?". Miałam szczery zamiar "przerobić" ją tutaj (coś, co wielokrotnie robiłam w realu), ale jakoś mi nie wyszło (jak zwykle).

A więc wracam. Od jutra, obecnie mam doła :(

sobota, 11 czerwca 2016

nie mogę pisać...

...sucz leży mi na prawej ręce. Za 10 godzin pojedzie do domu stałego, więc nie chcę jej zrzucać ;)

A tyle pomysłów na posty mam, no :D

wtorek, 7 czerwca 2016

-

Lęków póki co nie mam. Za to jestem rozdrażniona (jak na mnie). Boję się, że uszkodzę jakieś niesforne szczenię :(

e:wróc to tempo :( Od dwu dni idę do lecznicy wet., w której wiszę kasę. Chwilowo mogę oddać, przynajmniej część. Dziś już nie pójdę, za pół godziny zamykają, a to daleko :(
Ech, przydałby mi się Asystent ON.

poniedziałek, 6 czerwca 2016

glany rządzą!

Przez 2 tygodnie byłam zbyt zmęczona, by wiązać sznurowadła, wychodziłam więc z domu prawie zawsze w kapciach. Wydawałoby się, że podróbka crocsów powinna się sprawdzać również w plenerze.

Nie sprawdziła się.

Siniaki, otarcia, kulawizna...

Wykrzesałam więc z siebie resztki sił i powróciłam do normalnych butów. Dwa dni później czuję się bardziej "sobą". These legs were made for walkin' :D

A dziś było sporo łażenia. W ramach uczenia szczeniaków spacerowania, wyszłam z każdą osobno w asyście B., żeby pokazał, co się robi na dworze ;) Smarkate wiedzą już, że się siusia i kupcia, ale poza tym tylko by się gryzły :)
Lekko licząc, jakieś trzy godziny chodzenia przez "cały dzień" (od południa do jakiejś 23).

Rozpiera mnie energia, nie? Nic dziwnego, wróciłam do witaminek z żeńszeniem. Ciekawe, kiedy zaczną się napady lęku? :P

czwartek, 2 czerwca 2016

leżę i nie kwiczę

Finansowo i psychicznie ciut lepiej, somatycznie - wciąż b.źle :(
Boję się wychodzić z domu, by nie zemdleć na ulicy. Boję się, że przewrócę się i zmiażdżę szczeniaka :( Prawie nic nie robię, bo nie mam siły.