Ok. dziewiątej rano miałam się stawić z Suczą u weta. Stawiłyśmy się, ale p. dr się spóźniła, poprzedni pacjent długo siedział i weszłyśmy do gabinetu sporo po 10. Obeszło się bez znieczulania i szycia, za to potraktowano Sucz zszywaczem! :O Chirurgicznym podobno ;) Za to ja nie mogłam zrobić zakupów, więc trochę dziś żyję na głodniaka :(
Moje długo czekały na spacer, a gdy wreszcie przyszłam, znów wysiadła winda :(
Jeśli dodać do tego konieczność wyjścia z domu po resztki dla psów i posiniaczone przez abażur łydki, widać, że życie nie jest łatwe. Ale jeszcze żyję...
piątek, 4 marca 2016
czwartek, 3 marca 2016
ech...
Sucz dostała abażur na łeb, żeby nie rozlizywała rany. Niestety, czasem udaje jej się go zdjąć. Psy również są chętne do pomocy, więc jestem uwiązana w domu i nie wiem, czy będę mogła pójść spać :(
Mam nadzieję, że jutro zostanie na trochę u weta i kupię coś do jedzenia, bo będzie kiepsko :(
Mam nadzieję, że jutro zostanie na trochę u weta i kupię coś do jedzenia, bo będzie kiepsko :(
środa, 2 marca 2016
liczne osiągnięcia...
Zwlekłam się z łóżka po nieprzespanej nocy (mógł mieć z tym związek fakt, że obudziłam się wczoraj sporo po 16; mógł, ale nie musiał), wzięłam leki, zadzwoniłam do mojej lekarki z wiadomością, że chwilowo nie mogę przybyć (wielkim plusem psychiatrów jest przyzwyczajenie do wariatów;), a także umyłam się i przebrałam w czyste ubrania pierwszy raz od niedzieli. Czekam aż wyschną mi włosy, żeby wyjść z psami (Sucz stwierdziła, że nie będzie czekać i zsiusiała się w kącie).
Mam mnóstwo planów na dziś, głównie tych niezrealizowanych wczoraj i przedwczoraj.
Pasmatrim, uwidzim kak skazał slepoj...
Mam mnóstwo planów na dziś, głównie tych niezrealizowanych wczoraj i przedwczoraj.
Pasmatrim, uwidzim kak skazał slepoj...
Subskrybuj:
Posty (Atom)